ene
Junior przeżywa ostatnio katusze. ponieważ "przypominają mi się złe rzeczy, które zrobiłem dawno temu, i męczą mnie wyrzuty". nie wiem, jakie to złe rzeczy, chyba on sam też tak konkretnie nie wie. najpierw się zdziwiłam, bo dziecko nie jest indoktrynowane na okoliczność grzechów, potępienia i innych takich ideolo. w szkole też spokój, bo w związku z reformą, co to posłała do szkół sześciolatki, KK przesunął imprezy komunijne na trzecią klasę. (ale w ogóle: złe rzeczy!? wyłączył komputer 10 minut później niż kazałam? podkręcał piłkę w piłkarzykach? uszczypnął kolegę z ławki?).
po głębokim namyśle doszłam do wniosku, że widać to taki etap rozwojowy - jak lęki separacyjne czy raczkowanie - że się w młodym człowieku zaczyna formować świadomość, co jest dobre, a co wręcz przeciwnie. widać KK "w swej wielkiej mądrości"* - jak mawiał mój katecheta z końca podstawówki - nie przypadkiem wybrał ten moment, żeby młode umysły wdrożyć do sakramentu pokuty.
trudny temat. rozmawiamy. mówię mu, że każdy zrobił w życiu niejedną złą rzecz (w tym miejscu A. przytacza historię kamienowanej nierządnicy i słynne "kto jest bez winy..."). mówię, że wielu ludzi nie radzi sobie z poczuciem winy i pewnie dlatego różne religie proponują im wentyle bezpieczeństwa w postaci spowiedzi itp. podpowiadam, aby starał się naprawić, te "złe rzeczy", które może naprawić, a z pozostałych wyciągnął wnioski i unikał ich w przyszłości. na tym się w sumie kończy moja mądrość. niech myśli, niech dojrzewa. to jego wyrzuty i jego sumienie. jestem pewna, że uformowane samodzielnie będzie działać dużo sprawniej i z większym przekonaniem niż podane na gotowo, w foremce zbudowanej, załóżmy, ze strachu przed ogniem piekielnym czy inną formą wiecznego potępienia.
due
z pół roku temu** prawicowy publicysta opublikował rubaszną deklarację, że każdy kiedyś wykorzystał nietrzeźwą. pomijam kwestię jego moralności, bo wiadomo, że u prawicowców z moralnością jest jak u Kalego z kradzieżą bydła (jak obrazy moralności dopuszczają się inni, to źle...). ale zaczęłam się zastanawiać, jak to się stało, że mnie nikt nigdy pijanej nie wykorzystał. nie prowadziłam szczególnie rokendrolowego życia, ale przecież wiadomo, jak działa rachunek prawdopodobieństwa: wystarczy jeden raz wsiąść do samolotu i to właśnie może być ten airbus, który się rozbije, niestety. jednak nikt nigdy nie nastawał na moją cześć, gdym była wstawiona i bezbronna, a przecież z ministrantami się nie prowadzałam... ha! no właśnie z ministrantami się nie prowadzałam. spotykałam się z niegrzecznymi chłopakami, którzy przy całej swojej zbuntowanej postawie, słabości do używek i namiętnym temperamencie byli bardzo przyzwoitymi*** ludźmi i jak się do nich mówiło "nie", to nie trzeba było dwa razy powtarzać.
rike
splatając w jeden wątek: jest taki demotywator, że jak masz syna, to pilnujesz syna, a jak masz córkę - pilnujesz całego osiedla. no wiec niekoniecznie, zależy od sąsiadów. jak mieszkasz koło Ziemkiewicza, to masz do wyboru (niezależnie od płci dziecka, bo takie czasy i co poradzisz, ale zależnie od osobistej fantazji i możliwości): zaszyć dziecku esperal (nie upije się i nie stworzy okazji, co to wiadomo: czyni złodzieja. lub parafrazując innego klasyka: nie będzie "lgnąć i jeszcze drugiego na złą drogę sprowadzać"), zakuć je w pas cnoty (może się upić, ale "złodziej" będzie mógł je co najwyżej podglądać, jak sika), przegłosować na radzie osiedla/samorządzie gminy/sejmiku województwa (niepotrzebne skreślić) instalację telewizji przemysłowej obejmującej zasięgiem całą przestrzeń publiczną i prywatną (co nic nie da, oprócz poczucia, że zrobiłeś, co w twojej mocy).
natomiast przy niepraktykujących, agnostykach i ateistach można się czuć całkiem bezpiecznie. my przestrzegamy zasad, ponieważ wiemy, że ponad nimi nie ma nic. żadnego brodatego pana na chmurze, które nas rozgrzeszy. jak nabroisz, musisz sam coś z tym zrobić. i są granice, których lepiej nie przekraczać, bo można to zrobić tylko raz, a potem już zostajesz po złej stronie.
* pamiętam, że owa wielka mądrość sprowadzała się głównie do trafnego wyboru melodii do wyśpiewywania elementów liturgii. jaki katecheta, takie przejawy mądrości.
** wszyscy się ekscytują najnowszymi wydarzeniami i jeszcze bardziej najnowszymi wydarzeniami, a takie starowinki idą w niesłuszne zapomnienie. a przecież czasami trzeba przypomnieć światu, że jakiś tam celebryta jest gupi uj.
*** słowo coraz rzadziej używane w tzw. debacie publicznej, bo chyba mu się kończą desygnaty. dla przypomnienia: dobrze się prowadzący, nie budzący zastrzeżeń, solidny, porządny, moralny; czyniący zadość wymaganiom towarzyskim, normom zwyczajowym (za słownikiem języka polskiego PWN).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz