piątek, 6 marca 2015

chlor, skrobia i błoto


byłam na zakupach w biedronie, bo mnie smarki zniechęciły do jazdy do bardziej cywilizowanych, ale i odleglejszych punktów handlowych typu wszystko pod jednym dachem. śmietany nie kupiłam, bo w składzie miała - po co? po co, pytam! - skrobię. sól kuchenną żeśmy z A. komisyjnie spuścili do kanalizacji, bo śmierdziała chlorem jak świeżo odgrzybiony, a źle wentylowany basen. natomiast lipton smakuje szlamem. (może każdy lipton tak smakuje? nie mam doświadczenia z tą herbatą). "masła" nie brałam, bo już raz kiedyś próbowałam na biedronowym maśle zrobić masę do tortu i chyba im chochlik drukarski coś pokręcił ze składem, bo to na pewno  nie jest sam tłuszcz i karoteny.

ale bułka tarta i woda mineralna - luz, sprawiają wrażeni normalnego ludzkiego jedzenia.


ciekawe, czy dożyję dnia, kiedy się konsumenci zaczną z biedroną procesować jak onegdaj za oceanem z koncernami tytoniowymi. i wygrywać kosmiczne odszkodowania.





Brak komentarzy: