czwartek, 25 czerwca 2015
nie mam czasu
bo muszę sprzątać. czyli wiadomo - na dniach "prezentacja nieruchomości". znowu sobie obiecuję, że to już ostatni raz (myję okna, omiatam pajęczyny itp.), bo pani klientka przez telefon bardzo do rzeczy (tym razem wiem wszystko: znam pani nazwisko, jej zawód i miejsce pracy męża, gdzie mieszka teraz i dlaczego chce się wyprowadzić, skąd ma pieniądze i jakim cudem aż tyle, jakie ma plany rozwojowe i dlaczego boi się dużego trawnika oraz że przywiązuje wagę do ekologii). wstępnie wszystko nam się zgadza. ale jak nas uczy brawurowa literatura: tylko paranoikom wszystko się zgadza. dlatego zabraniam sobie liczyć na zbyt wiele (ale mam tak po męsku naiwną naturę, że już sobie narobiła nadziei na pomyślny rozwój wydarzeń pomimo tylu wcześniejszych negatywnych doświadczeń z rozentuzjazmowanymi paniami. chociaż trzeba przyznać, że ta nie tryska entuzjazmem, raczej determinacją. chyba trochę jest do mnie podobna - jak już podjęła decyzje, to nie będzie się teraz do niej modlić, tylko trzask-prask i do ad remu).
na samą myśl o tym wszystkim nie mam siły. mać. (a tu jutro zakończenie roku szkolnego. i zdziwko).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz