niedziela, 7 czerwca 2015

dorośli, ale niekonwencjonalni


Czarls przedstawił się "Lolek". tyle. żadne tam "jestem Lolek. Lolek Bond". jak w podstawówce: Lolek i cześć. Lolkowa wymamrotała coś w stylu Dżejsika czy może Renata? ciężko stwierdzić. też jak w podstawówce. albo może jak wśród szpiegów kontrwywiadu?! żadnych nazwisk? (bo co? bo jeszcze ich wygóglam i...? i? wyda się, że w dwa tysiące czwartym wrzucili do sieci sekstaśmę?).

ale nie czepiajmy się nieistotnych szczegółów.

Lolek i Dżejsika okazali się takimi raczej pokerzystami: niby im się podoba, ale części ciała nie urywa... no fajnie, że salon nie za wielki, bo po co to komu. no i dobrze, że na pstryczkach od rolety nie ma strzałek. niestety, kartki z pytaniami zapomnieli z domu zabrać, ale luz - najwyżej zadzwonią i dopytają. najbardziej mnie zdziwiło, że absolutnie nic o sobie nie powiedzieli - normalnie ludzie opowiadają: o dzieciach, o pracy, o planach, o zmęczeniu hałasem, o trasie dojazdu do pracy, o preferencjach kolorystycznych. ogólnie: o sobie, o sobie i jeszcze trochę o sobie. a Lolek z Dżejsiką nic. może są objęci programem ochrony świadków i wzięli sobie do serca zalecenia oficera prowadzącego, żeby zerwać z przeszłością?  wysypali się tylko, że mieli dom powierzchni ponad 400 metrów i to nie było wygodne (jak cię mogę! czterystu? to ile dni trwało jednorazowe zamiatanie podłóg?). zakończyli wizytę uśmiechniętym "no nic, to nie ciepłe bułeczki, trzeba się będzie zastanowić" oraz serdecznym "do usłyszenia".

po serii bliskich kontaktów z rozentuzjazmowanymi paniami, których entuzjazm nie znajdował pokrycia w niczymkolwiek, ich wstrzemięźliwość wydała mi się niczym świeży powiew... hm... świeżości. w ramach świadomej pielęgnacji efektu konfirmacji zakładam, iż jest to zapowiedź autentycznego zainteresowania oraz ostrych negocjacji. no bo skoro mieli przygotowaną kartkę z pytaniami, to raczej nie jeżdżą po wystawianych na sprzedaż domach z powodu braku pomysłu na długie letnie popołudnia (jak typowi oglądacze), tylko rzeczywiście zamiarują nieruchomość kupić. wyraźnie pomniejszali lub kwitowali jako oczywistą oczywistość kwestie, które można by ewentualnie postrzegać jako mankamenty Domku (typu: we wnętrzach z duuuużymi przeszkleniami trzeba w upały zasłaniać okna), więc są raczej "na tak". Lolek wirtualnie samochody do garażu wstawiał (to "mniejsze" – jakaś dłuuuga limuzyna, oczywiście zapomniałam obczaić znaczek – mu się zmieści, ale "większe" chyba nie) oraz kładł duży nacisk na instalację rtv, bo "sport ogląda" (a! czyli jeszcze z czymś osobistym się wysypał! może to jest trop? emerytowany sportowiec? oni młodo na emeryturę przechodzą. ale to beznadziejny trop: o ile nie jest bońkiem, to go nie znam, a boniek chyba nie dostał na chrzcie Czarls?), a zatem wyraźnie przymierzał się do Domku. i takie tam drobiazgi, które nie muszą o niczym świadczyć. ponieważ jednak muszę mieć nadzieję albo zwariuję, to uznaję, że mam podstawy do nadziei.

jak Lolek nie oddzwoni do piątku, to mi przejdzie i dla odmiany się sfrustruję. bu.


p.s. bo zapomniałam odnotować, że Australijczyk doniósł, iż zaliczył wypadek, w efekcie którego stracił mobilność, i póki co jest raczej w czarnej du*ie, jeśli chodzi o przeprowadzanie się z jednego końca świata na drugi i ciężko stwierdzić, kiedy ta smutna sytuacja może ulec zmianie na lepsze. bu oraz bu.


Brak komentarzy: