środa, 2 września 2015

ulewa mi się


odkąd Junior rozpoczął edukację, liczba wychowanków w całej placówce zwiększyła się o czterdzieścioro dzieci. wszystkie klasy - oprócz "naszej" - są podzielone na oddziały i liczą po kilkunastu uczniów. u nas w tym roku będzie ich 27. ale władze planują już na wiosnę rozpocząć rozbudowę szkoły - co ma nas pocieszyć, że chociaż oddział liczny, to sale liczne i przestronne. planowane zakończenie inwestycji zbiegnie się z promocją Juniora do szóstej klasy. no nie wiem, nie wiem, czy jeden rok tak nam wszystko wynagrodzi...


w związku z przeludnieniem szkoły (a podobno jest niż demograficzny?) wszystkie klasy pracują na zmiany. pierwsza lekcja zaczyna się o 7:45, a ostatnia kończy się o 15:55. klasa Juniora ma dwa razy na popołudnie. "żeby było sprawiedliwie". muszę kogoś mądrzejszego spytać, jak to możliwe, że sprawiedliwość polega na tym, iż 8- i 9- letnie dzieci w 27-osobowej klasie mają takie same godziny pracy szkolnej jak szóstoklasiści (sprzed reformy, więc "starzy") w oddziale 12- i 14-osobowym (grupki jak w szkole prywatnej, nie?).

nowe piękne ogłoszenie z nowymi pięknymi zdjęciami zwabiło nowych klientów. przyjeżdżają jutro. jak ja nie mam na to siły...

a głupi Likaon złapał tłustą mysz i wypuścił ją półżywą za regały w garażu. co gorsze? jak się pozbiera i z nami zamieszka czy jak zdechnie i zacznie się za tymi regałami rozkładać, więc żeby ją wyciągnąć, trzeba je będzie opróżnić i przesunąć. już widzę, jak się A. ucieszy. szczególnie, że jeszcze go czeka rozkręcanie syfonu w umywalce, bo mi złote serduszko wpadło. mać!








Brak komentarzy: