czwartek, 21 maja 2015
wiem, ale nic nie poradzę
nabijanie się z cudzych potknięć jest słabe, ale dziś mam taki dzień, że ciężko mi się powstrzymać. (Junior chory, nie wyspałam się, a klienci... by chcieli merca w cenie 5-letniego VW polo, ale negocjujemy*...).
przysiadłszy na chwilunię do komputerka wpisałam w wyszukiwarkę "ogród", a ona dokończyła "marzeń". niech ci będzie, że marzeń, pokaż (bo już mi żal tego głupola, co ciągle zbiera lanie od RDJ i pragnęłam jakichś bardziej pozytywnych bodźców). pokazała.
tego mi było akurat trzeba, żebym zazgrzytała zębami naprawdę głośno. ktoś poświęcił sporo godzin główkowania i pracy fizycznej, aby na naszej łaskawej dla zbyt wielu form życia planecie powstał taki wyrzyg. i teraz się z nim obnosi po internetach, wmawiając innym, że jest ładny.
a mówili mądrzy ludzie, że okrojenie liczby godzin plastyki w szkołach się na nas zemści zdebileniem estetycznym, to nikt nie chciał słuchać.
* czyli kulturalnie tłumaczymy, że prezentów na kilkaset tysięcy złotych nie robimy nawet w najbliższej rodzinie, sory.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz