poniedziałek, 18 maja 2015
trochę o samochodzie, trochę o łysej pani, trochę o architekturze
odebrałam auto od lakiernika. musiałam tablice sprawdzić, bo mi się zdawało, że moje nie było takie błyszczące. ale nie, moje. to na plus. na minus: ten płyn ze spryskiwacza (bo okazuje się, że dobrze zdiagnozowałam), co przedtem kapał, to mi teraz ciurkiem leci, więc muszę jechać zareklamować.
i opony wymienić na letnie!
a przy okazji wymiany oleju wymieniłam też wożony w aucie zestaw płyt. wpadła mi w ręce So far the best of Sinead O'Connor i tak sobie jej słuchając - w drodze na sobotni występ juniorowej sekcji klawikordowej - doszliśmy do wniosku, że to bardzo ładna muzyka, bardzo zdolna osoba, ale A dodał: " tylko szkoda, że taka głupia jako człowiek". zaprotestowałam, bo mi to chodziło po głowie od kilku dni, tygodni... że my, jako odbiorcy, to w pewnym sensie pasożytujemy na artystach - takich naprawdę tworzących, a nie "wykonawcach" typu Edzia G. czy inna Beyonce. wykorzystujemy - w każdym razie ja na pewno - fakt, że przeżywają za nas emocje, często skrajne, ulegają im, pozwalają sobą zawładnąć. za to ich przez moment hołubimy, a potem zostawiamy i żyjemy dalej swoim małym, spokojnym życiem, uwolnieni od potrzeby doświadczania zjawisk pięknych, ale niezwykle wyczerpujących. a oni się nie uwalniają i dlatego czasami świrują albo łykają na zmianę proszki na pobudzenie i uspokojenie. takie życie.
w sprawach okołodomowych: john-snow-mode on (czyli nic nie wiem, ale zakładam, że informatycy weryfikują swoją zdolność kredytową, a to może potrwać). ponieważ ten stan mnie frustruje, ogłosiłam wczoraj dzień bycia nieszczęśliwą i poświęciłam go na snucie póki co nierealnych mrzonek o budowie Cudownego i oglądanie różnych cudów architektury. trochę dla beki, ale częściej przez łzy. no bo tak: my tu w rodzinie gargamelami nazywamy domy łączące pseudo-estetykę dworkowo-pałacowo-cygańsko-antyczną (przykład), tymczasem istnieje projekt domu gotowego o tej wdzięcznej nazwie. ja nie mogę, co nie? to tak jakby wypuścić na rynek nowy model samochodu o nazwie Grat, nazwać lody Salmonella albo wymyślić pisarzowi pseudonim artystyczny Grafoman. chyba że się nie znam, a projektanci mają po prostu sardoniczne poczucie humoru i są pełni dystansu do świata. acz nie sądzę ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz