środa, 13 maja 2015

dyrdymałki


ano może pani matka mają rację, że bez sensu się stąd chcemy wyprowadzać. gdzie rzepak na zmianę z pszenicą jak okiem sięgnąć przez okna wschodnie. gdzie za południowymi oknami bzowy zagajnik cały strojny we fiolety. do lasu i ślimak w pięć minut dojdzie, byle kierował się na zachód. a ptaszki to tak świergoczą, że od czwartej rano człowiek śpi wyłącznie siłą woli i przyzwyczajenia, w tym hałasie.

ale jednak przestrzeliliśmy wielkość ogródka - co stwierdziłam wczoraj, wyrzucając na kompostownik piąte (!) czubate wiadro chwastów z narożnej rabatki (zaraz goździki zaczną kwitnąć i trzeba je było wydobyć na światło dzienne). plus schody mnie irytują. i to chyba tyle, gdybym miała obiektywnie wyszukiwać minusy Domku.

oj będzie żal, jak się w końcu przyjdzie wyprowadzić. tym niemniej proszę jutro kciuki trzymać, żeby pan przyjechał, wpadł w zachwyt i wyciągnął jedynie słuszne wnioski tudzież pękaty portfel.


Brak komentarzy: