czwartek, 29 stycznia 2015
o pośrednikach
Rusłana zamailowała, że ma klienta na nasz kochany domeczek. co prawda oferującego śmiesznie nieadekwatną cenę, ale może się skusimy.
Rusłana zajmuje się pośrednictwem na rynku nieruchomości i "pomogła" nam sprzedać stary dom. myśleliśmy, że pomoże też sprzedać kochany, ale współpraca daleko odbiegała od naszych wyobrażeń o jakości usług profesjonalistów, których wynagrodzenie liczy się w dziesiątkach tysięcy złotych.dlatego powinnam raczej napisać "profesjonalistów".
nie lubię jej. jest taka cwaniarsko zaradna i prymitywnie operatywna.
poznawszy już kilkanaście innych osób pracujących w tym fachu, mogę z ręką na sercu powiedzieć, że nie lubię pośredników en masse. starają się zrobić dobre pierwsze wrażenie i to właściwie zamyka listę ich zawodowych zalet. spóźniają się na spotkania we własnych biurach. nie odpowiadają na maile. oferują minimalny zakres usług za maksymalne stawki. mają takie braki w kulturze osobistej, jak ksiądz, com go jeden jedyny raz podjęła w ramach kolędy, a on mnie w moim własnym domu pokazał, gdzie mam usiąść. idą na łatwiznę, odwalają swoją robotę byle jak i próbują klientów czarować rzekomym know-howem. szkalują konkurencję. nadużywają technik NLP i szeroko pojętych narzędzi manipulacji, a przy tym robią to nieudolnie. zamiast pisać ładnie, poprawnie i stylistycznie, lecą niegramatyczną sztampą. mają braki merytoryczne w podstawach budownictwa jednorodzinnego. bez żenady wypowiadają autorytarnym tonem stuprocentowe bzdury.
oczywiście, nie każdy z tych zarzutów można postawić każdemu pośrednikowi, którego poznałam w ciągu ostatnich 10 m-cy, ale nie było takiego, któremu nie postawiłabym przynajmniej dwóch.
odpisałam Rusłanie, że thx & f**k off, z tym że oczywiście uprzejmie i grzecznie, bo jednak etos inteligencji pracującej do czegoś zobowiązuje, a brak snu nie usprawiedliwia grubiaństwa ;).
p.s. mamy najdojrzalsze dziecko na świecie. byliśmy wczoraj na spotkaniu biznesowym, które przeciągnęło się do półtorej godziny. Synek przesiedział je grzecznie i bezczynnie w hallu z marmuru i szkła. nie wiem, czy ja bym miała tyle cierpliwości.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz