poniedziałek, 12 stycznia 2015

i chciałabym, i boję się


zrobiliśmy kolejną rundę po nieruchomościach gruntowych i mamy na oku nową działkę. jest kształtna, dobrze zorientowana i uzbrojona. gdyby to była kobieta, wzbudzałaby zachwyt, szacunek i postrach. ponieważ jest działką, te górnolotne przymiotniki oznaczają jedynie, że jest prostokątna, z wjazdem od północy i przyłączami wody, gazu, kanalizacji i prądu. pan właściciel bardzo operatywny i połapany (chociaż nie wiem, czy miał świadomość, jak mnie skutecznie kompletował, powtarzając raz po raz: a pani to widzę po pytaniach, że się doskonale orientuje w temacie. no masz.)

wchodzę powolutku, acz konsekwentnie w tryb inwestycyjny*, więc puchnie mi notesik z zapiskami na temat badań geotechnicznych gruntu itp. ale jeszcze się trzymam w cuglach, bo tyle rzeczy zależy nie ode mnie... dla ukojenia starganych nerw rozrysowuję projekt nowego domeczku w bloku milimetrowym. dla równowagi przypominam sobie, że budowanie domu to nie tylko cud tworzenia, ale ogłupiające formalności, nieustanna walka z materią ożywioną w postaci handlowców i budowlańców, logistyczne urwanie głowy, permanentny stan kryzysu finansowego, łamigłówki przestrzenno-techniczne, adrenalina i kortyzol na poziomie niebezpiecznie zbliżającym się do granic wytrzymałości organizmu...  łaaa...



* przez co nabieram wielkości i pędu jak Lady Sybil wchodząca w tryb diuszesy.



[...] czy radość może być nostalgiczna? bo mnie to zdecydowanie wypełnia nostalgiczną radością. raz, że bardzo pod nóżkę, dwa, że Axel to jeden z najseksowniejszych głosów ever niezależnie od dyskusyjnej zawartości merytorycznej jego przekazu, a trzy - przepraszam, bo to zabrzmi okrutnie - że patrząc na niego należy się cieszyć, iż na przykład Kurt się nigdy nie zdążył zestarzeć.



Brak komentarzy: