Spojrzałam dziś na moją absolutnie najulubieńszą piosenkę GnR pod kątem fryzjerskim. i co się okazuje? że otóż z perspektywy kilku dekad bruneci co do zasady jakoś wyglądają, natomiast reszta... spuśćmy zasłonę milczenia. albo w ogóle jakąś zasłonę. przypadek? czy może mieli color-coded sztaby wizażystów i bruneci lepiej trafili?
no ale dosyć tych staroci. pozostając jednak przy fryzjerstwie: Junior znowu zapuszcza włosy, tylko w tym roku nie chce już wyglądać jak Gotye, a jak ten wokalista. trzeba dziecku przyznać, że ma gust. na jego miejscu też bym chciała wyglądać jak ten chłopiec ;)
i mam jeszcze taką obserwację longitudinalną (jest takie słowo!), że młodsze pokolenia gitarzystów nie mają już imperatywu, żeby trzymać gitarę na poziomie kuśki. tak się jakoś wypośrodkowują między podpasznym stylem lat sześćdziesiątych a długorękim Slashem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz