wtorek, 21 kwietnia 2015

przesunęłam wtorek na poniedziałek


czyli przemówiłam gościa z dziś na wczoraj, bo byśmy chyba nie wyrobili kolejny dzień w takim sterylnym wnętrzu bez kruszenia okruszków i innych oznak życia, a gdybym miała sprzątać od nowa, to już bym na pewno umarła, choćby z irytacji.

tym razem był to gość z biura nieruchomości. nie wiem, nie wiem. nie chcę być przesadną optymistką, ale może jest jakaś iskra nadziei dla tej branży, jacyś ludzie z przeszkoleniem, zdolni się przyznać do braków w wiedzy (będę musiał dużo poczytać o tych technologiach, co je tu Państwo mają, bo lubię być dobrze przygotowany do prezentacji), umiejętnie obsługujący aparat fotograficzny itp.

z całą pewnością jesteśmy klienci wymagający, ale przecież nie oczekujemy cudów na kiju, tylko żeby pośrednik jakoś zapracował na tę swoją prowizję.

z obawy że znowu nie zasnę ze zmęczenia i nazajutrz będę jeszcze bardziej zmęczona, zapodałam wieczorem kalmsik i mogę dziś śmiało stawić czoło rzeczywistości. niech tylko nie bodzie...



Brak komentarzy: