piątek, 27 lutego 2015

galop


idzie wiosna. zakwitły mi w ogrodzie prymulki. wiosna oznacza ożywienie na rynku nieruchomości. w niedzielę odwiedza nas wielodzietna rodzina zainteresowana kochanym domeczkiem. więc ogarniamy pajęczyny po zimie, czyścimy fugi, odnawiamy wybiórczo powłoki malarskie (te co bardziej przyozdobione przez kotecki), obmywamy powierzchnie szklane itp.

jestem nastawiona pozytywnie. chociaż gdybym na podstawie dotychczasowych doświadczeń miała powiedzieć, jakich domów poszukują klienci, to powiedziałabym, że największym wzięciem cieszą się:
- wiejskie rezydencje, gwarantujące bliski kontakt z przyrodą, w miejscu odludnym, cichym i spokojnym, oddalonym od ścisłego centrum aglomeracji o maksymalnie dwa kilometry;
- azyle w nieprzystępnej dziczy, ewentualnie głuszy, położone bezpośrednio przy drodze pierwszej kolejności odśnieżania;
- przytulne domki wyposażone w najnowocześniejsze technologie i mnóstwo inteligentnych systemów, z pięcioma przestronnymi sypialniami, w tym każda z własną łazienką, wykończone w egzotycznym drewnie i kamieniu, za nie więcej niż pół bańki... i tym podobne banialuki...


no nic. anegdotka: A. kupił nowe słuchawki. wymarzone, megawypaśne, piękne, w dedykowanym futeraliku ze skóry tak gładkiej, że moje uda nie mają startu ;) przyszła paczka i pomimo że nikt nie opłacił sprawdzenia zawartości  sprawdziłam zawartość. ma się wejście u listonosza, co nie?

co ja bym zrobiła na miejscu szczęśliwego właściciela od razu po wejściu do domu? gdyby na środku stołu w futeraliku ze skóry tak gładkiej czekało coś, o czym marzę od tygodni? no wiadomo.
a ten wziął i odgrzał sobie obiad. zjadł go. wziął dokładkę i też zjadł. sprzątnął talerze. poszedł umyć ręce. i w końcu mówi: "to teraz sobie obejrzę".

być może moja niecierpliwość zasługuje na to, by ją uznać za osobną jednostkę chorobową, no ale jego wstrzemięźliwość tym bardziej.

btw. A. pyta: "jak Asia? J. rośnie?" więc ja się pytam: jak Asia? J. rośnie?





Brak komentarzy: