wtorek, 17 lutego 2015

rozdwojenia


pierwsze rozdwojenie mam takie, że owszem żyję tu i teraz (pracuję, całuję, gotuję, kuwetę ogarniam...), ale jednak (większą) połowę uwagi koncentruję na wtedy i tam (kupi nie kupi, zbudujemy nie zbudujemy...). czuję się rozpięta między tu i teraz a wtedy i tam jak do bólu naprężona struna.

drugie rozdwojenie mam takie, że myślę pozytywnie, nastrajam Wszechświat, żeby się skręcił zgodnie z naszymi potrzebami, mantruję i afirmuję, nie biorę pod uwagę, że może być inaczej. zarazem jednak jakiś wewnętrzny nerwus mi szepcze, że muszę brać pod uwagę, że będzie inaczej, aby sobie z góry złagodzić ból ewentualnego rozczarowania. mówię mu, jakiego rozczarowania, co ty chory jesteś? a co ten Australijczyk ma niby do wyboru? i na pewno będzie leciał porządnym emirackim samolotem, a nie jakimiś tanimi spadającymi liniami, co się pchają pod ostrzał separatystów... a ten dziad w kółko swoje.

strasznie umordowana jestem przez to rozdwojone rozdwojenie. może chociaż schudnę z nerwów?




Brak komentarzy: