poniedziałek, 10 listopada 2014

wybieram basen


pasjami zbieram ulotki kandydatów po sklepach i przystankach (podstawowe media kampanii wew gminie wiejskiej). że się nie da wyselekcjonować swoich przedstawicieli metodą pozytywną, to już wiem nie od dziś. postawiłam więc na świadomą selekcję negatywną.

najpierw wyeliminowałam wszystkich kandydatów, których poznałam osobiście na płaszczyźnie prywatnej lub quasi-biznesowej (bo to śliskie typy i typice, niestety). oraz wszystkie osoby, które ich popierają lub są przez nich popierane. potem skreśliłam wszystkich prawych i sprawiedliwych, stronniczych wobec ludu i lewicowo-demokratycznych, ruchliwych itp.

wreszcie przeszłam do "programów". jedna kandydata do rady gminy na ten przykład obiecuje, że postara się o "modernizację szkoły". ma w okręgu swoich marzeń  szkołę, do której chodzi około 20 dzieci i więcej nie będzie, bo ich nie ma kto rodzić. większość dzieci z tego okręgu (w tym Junior) chodzi do placówki wieś dalej. i ta druga szkoła ma już zaklepany budżet na rozbudowę, która rusza w najbliższe wakacje. to ja się pytam, o co ta pani chce walczyć? będzie malować tego strupa, którego już dawno powinni zamknąć (a dzieckom podstawić autobus do naszej szkoły)? czy może chce walczyć o projekt, który już wygrał? sukces murowany, bo może jeszcze nie wszyscy słyszeli i dadzą się przekonać, że to jej zasługa?

inny kandydat razem z ulotką przekazał mi nożyczki (bardzo gustowny model z czarnymi uszami, będzie Juniorowi pasował do tornistra), których mam użyć do "przecinania układów". niestety: pan ma na zdjęciu irokeza na żelu (brzydzę się żelu na męskiej koafiurze), w programie zwiększenie pomocy społecznej i budowę żłobków (nie czuję się targetem tej oferty) oraz strasznie mnie wkurzył nieudolną próbą manipulacji (głos za nożyczki? serio?).

kolejny kandydat potrzebował wydać całą książeczkę ze swoim programem rozbitym na kategorie: dla młodzieży, dla seniorów, dla przedsiębiorców, dla młodych rodziców, dla ubogich... jakby miał budżet Szwajcarii i kadencję trwającą 20 lat, to może by się wyrobił z pierwszą połową postulatów...

i tak dalej, i tak dalej...

tą metodą dotarłam do punktu, w którym został mi już tylko jeden kandydat. na burmistrza. w ulotce brzmi na nieźle wkurzonego i obiecuje, że wybuduje wew gminie basen.  i bardzo dobrze, popieram wkurzenie jako motor pozytywnych przemian, a basen to jedyne, czego mi u nas wew gminie brakuje, więc niech chłopak próbuje.




Brak komentarzy: