poniedziałek, 18 kwietnia 2016

żona go (nie) rozumie


osobiście uważam, że podstawą udanego związku jest udany seks, duża kasa, wspólna pasja, ciągły dialog. na przykład wczoraj odbyliśmy taki:

- a nie uwierzysz, wczoraj widziałam zabitą wiewiórkę!
- gdzie!?
- nooo, na jezdni. pod samochód chyba wpadła. swoją drogą, co ta wie...
- ale gdzie?!
- w Świerkowie, a to ważne?
- i czemu jej nie zabrałaś?
- bo nie żyła. po co ją miałam zabierać? pogrzeb jej zrobić?
- ogon! mogłaś zabrać sam ogon.
- na litość, po co mi ogon martwej wiewiórki? i jak go niby miałam zabrać? zębami odgryźć? wyobrażasz sobie, jak stoję na środku skrzyżowania w Świerkowie i bezczeszczę zwłoki wiewiórki?
- z wiewiórek i borsuków robi się najlepsze pędzle. musisz wozić w bagażniku szpadel i następnym razem po prostu odrąbiesz sam ogon i do bagażnika.
- a w życiu!


koniec końców pojechaliśmy do Świerkowa zobaczyć, czy nie znajdziemy gdzieś na poboczu dobrze zachowanego ogona zabitej wiewiórki, ale chyba jakiś padlinożerca był szybszy. zadeklarowałam też, że jak następnym razem wypatrzę zabitą wiewiórkę albo borsuka, to się nie przyznam się zatrzymam i czubkiem buta przesunę truchło z jezdni w pobliskie krzaki, żeby biedactwa ruch kołowy nie rozpłaszczył, zanim A. sobie pobierze stosowny materiał. ponieważ podstawą udanego związku jest również współpraca (ale umiarkowana) i wywracanie oczami przymykanie oczu od czasu do czasu.



Brak komentarzy: