czwartek, 14 kwietnia 2016

odcinek sponsorowany przez literki K, W i S, jak kobiecość, wzorce i synowa ;)

ponieważ moje ciało, nie oszukujemy się, doszło już do tego etapu, kiedy zaczyna się poddawać, kiedy w żadnych spodniach nie wygląda nawet w połowie tak dobrze, jak w prawie każdej spódnicy, a przy tym nadal jestem na tym etapie, że chciałabym się podobać swojemu mężczyźnie, plus mój syn doszedł już do etapu pierwszych fascynacji płcią przeciwną i najwyższy czas zacząć kształtować jego upodobania, a skoro wiadomo, że partnera/kę się dobiera albo na wzór i podobieństwo do rodzica adekwatnej płci, albo na zasadach przeciwieństwa, czuję się zobowiązana dostarczyć jakiegoś sensownego punktu odniesienia, to...

... przestawiam się intensywnie na spódniczki i sukienki. może nie do roboty w ogródku, ale na wszystkie wyjścia, choćby i na bazarek, oraz przez większość czasu spędzanego w tak zwanym zaciszu domowym. odzew jest satysfakcjonujący: przy spodniach od razu czuć każdy kilogram wahnięcia wagi, bo a to mi w biodrach ciaśniej, a to w talii luźniej (rzadziej), i świadomość się niepotrzebnie nad tą kwestią ciągle pochyla. mężczyzna również bardzo docenia dobrą zmianę i nawet nabrał zwyczaju każdorazowego witania się z wiadomym elementem garderoby: Cześć, Kochanie. Cześć, mała Spódniczko. (czuję się niemal jak Bridżit Dżones, a wtedy Renee była jeszcze bardzo ładna, więc ok. Sukienki się nie obrażają, świadome męskiej słabości w odróżnianiu spódnic od sukni czy tam rajstop od pończoch).

co do oddziaływania na Juniora przyjdzie mi jeszcze poczekać na wyniki. ale najogólniej mam nadzieję, że będzie raczej szukał partnerki przez analogię, dlatego staram się pozycjonować tak, aby równocześnie stanowić przeciwny koniec skali zarówno dla niewiast preferujących ekstremalny naturalizm, co to mają włosy pod pachami, wąsy i świecący nos nigdy pudrem nieskalany, jak i dla laleczek z kilkucentymetrowymi żelowymi paznokciami oraz karnetem na solarium, spędzających wieczory na wcieraniu balsamu w swe jędrne, wydepilowane i przesadnie zadbane ciała (zamiast wziąć i uczciwie książkę we wannie poczytać). nie jest łatwo, ale przynajmniej się staram i wierzę, że dostanę synową na odpowiednim poziomie. póki co podoba mu się jedna Zuza. niebrzydka, ale w tym wieku to większość niebrzydka. natomiast zdecydowanie na plus jej trzeba oddać, że ma wszystkie zęby zdrowe (przynajmniej te, które widać, c'nie? i w stopniu, który można ocenić w czasie przelotnej konwersacji), a to już w tym wieku nie jest takie oczywiste. poczytuję to za dobry znak.




Brak komentarzy: