poniedziałek, 4 kwietnia 2016

sponiewierany nieCzłowiek bez Rodziny...



zrobiłam przegląd medialnych wypowiedzi krajowych elit polityczno-moralnych i wyszło mi, że ani nie jestem Człowiekiem, ani nie mam Rodziny.

no bo tak, episkopat się pochylił i  z całą mocą stwierdził, że życie każdego Człowieka (idę o zakład, że napisali to wielką literą) jest chronione przez piąte przykazanie. ale okazuje się, że episkopat nie ma bynajmniej na myśli np życia kobiety zagrożonego przez ciążę pozamaciczną. w takim scenariuszu Człowiekiem objętym ochroną piątego przykazania jest tylko frywolnie zlokalizowany płód i gdyby mi się - co nie daj episkopacie - taka ciąża trafiła, to biskupi i inni terlikowscy będą bronić dobrostanu płodu za cenę mojej śmierci. (i dla mojego dobra!) mam takie przemożne wrażenie, że jak się episkopat pochyla nad Człowiekiem, to siłą rzeczy bardzo mocno się wypina na połowę populacji. ale nihil novi, nie desperuj Mirmiłku.

z drugiej strony premier z polipami w nosie (czy tylko ja mam wrażenie, że premier ma straszne polipy w nosie i w dodatku coraz większe? przecież ona ledwie mówi. nie leczą tego na nfz? może niech wyskoczy na słowację albo czechy - tam zaćmę operują o połowę taniej niż u nas, aborcje robią na życzenie, to może i polipy obsługują?) ogłosiła, że wiadomy program przywraca właściwe miejsce Rodzinie (jak ona to mówi, to od razu słychać wielką literę.  ciekawe, gdzie tego uczą). a z kryteriów programu jasno wynika, że para mieszana w modelu 2+1 Rodziną nie jest. może nawet odebrałabym to jako policzek, ale już mnie wcześniej pochylono-wypięty episkopat tak po gębie sprał, że straciłam wrażliwość na bodźce.


2 komentarze: