niedziela, 26 lipca 2015
zawodowo
skończyłam i odesłałam: niezbyt obszerny efekt bardzo miłej współpracy z byłą szefową. wyszła nam, nieskromnie powiem, perełka w warstwie merytorycznej i formalnej. jakie to jest miłe, współpracować z człowiekiem, który nie tylko sam dużo wie, ale też docenia, ile wiedzą inni. zna swoje oczekiwania i nie kwestionuje ilości czasu i wysiłku, jakie trzeba włożyć w ich spełnienie. i jeszcze dziękuję współpracownikowi z nazwiska na pierwszej stronie...
w mojej branży nie jest aż tak krwawo i beznadziejnie jak w reklamie, ale jest na co ponarzekać. mnie zawsze najbardziej irytowały zlecenia na ostatni moment, a w przypadku przekładu za język zagraniczny - autorzy, którzy niespecjalnie znają swój język ojczysty, ale spróbuj jednego z drugim przekonać, że częściowo nie znaczy to samo co stopniowo, indywidualny to nie jest pojedynczy i w ogóle używanie słów, które mają swoje znaczenie, w znaczeniu całkiem innym może im ujdzie w awanturze na stacji benzynowej, ale nie w pracy naukowej, na litość...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz