środa, 12 sierpnia 2015

złapać za kudły i potrząsnąć


nie poddaję się. wymyśliłam, że znajdę w Mieście jakieś rzetelne biuro nieruchomości wyposażone w profesjonalny sprzęt fotograficzny. będę surfować do skutku, do upadłego, aż znajdę. (bo pan agent chyba się wtopił w miękki asfalt pod stacją benzynową i słuch po nim zaginął. a może nie ma nastroju na rozmowy? w jakim świecie ci ludzie żyją? nie słyszeli, że czas to pieniądz? czy może - uwaga: teoria spiskowa - wymyślił sobie taki przewrotny sposób na uświadomienie nam, że dysponujemy "nieruchomością niesprzedawalną". zbywa klienta poprzez olewanie. hm?)

no to surfuję. i ręce załamuję. na przykład jedno ą-ę biuro wystawia dom za prawie cztery bańki. co ważne, ma go w ofercie na wyłączność, czyli teoretycznie (tzn. według wszelkich branżowych serwisów) powinno gryźć murawę, aby ten dom sprzedać. i nie musi się bać, że ono tu poczyni nakłady na promocję, a klient dotrze do sprzedających bokiem i mu prowizja przepadnie (przy ofercie na wyłączność, sprzedający i tak musiałby w takiej sytuacji zapłacić prowizję biura). i co to biuro wstawia do ogłoszenia, jako "film pokazujący nieruchomość". szczypałam się w przedramię oglądając, ale nie - nie zdawało mi się: pokaz slajdów z umieszczonych w tym samym ogłoszeniu zdjęć. zresztą marnych i nielicznych. nawet podkładu muzycznego nie dodali.

surfuję więc dalej. i znajduję TA!DAM! na serwerze jednego z tysięcy biur nieruchomości w Mieście nasze własne ogłoszenie: fotki zrobione przez A., skopiowane z OLX'a, i mój fachowy opis skopiowany z tego samego źródła. a wszystko opatrzone "oferujemy na sprzedaż". biuro, które nie ma ze mną podpisanej żadnej umowy - bo jak mu wytłumaczyłam, nie chcę, aby zdjęcia mojego domeczku wisiały wśród ich zdjęć łazienek z kalesonami na kaloryferach - bierze sobie z sieci nasze zdjęcia, nasz opis i bez żadnych podstaw umieszcza w "bazie swoich ofert". aż mi w uszach zaszumiało. wypadałoby wziąć za łeb i potrząsnąć, ale nie mam siły się z nimi po sądach szarpać. na razie wysłałam mailem stanowcze żądanie usunięcia oferty z biurowego serwisu. a jak nie pomoże, to jutro na nich naślę otodom - coś tam jest w regulaminie o zakazie kopiowania i publikowania zdjęć, a może prawnicy pracują w klimatyzowanym biurze i im się nudzi, więc chętnie poegzekwują prawo, porządek i kary umowne. bo normalnie nie wiem jak Polska, ale rynek nieruchomości to z pewnością jest w ruinie.





Brak komentarzy: