środa, 22 lutego 2017

luty, luty, weź już idź stąd


zgadałyśmy się z sąsiadkami i zapisałyśmy pół populacji wioskowych chłopaków na półkolonie na miejskim basenie, pardą akłaparku. pomysł genialny, bo hurtowe podejście bardzo ułatwia logistykę. ja na przykład z różnych przyczyn mam tylko dwa kursy w tygodniu, co sobie chwalę, bo Miasto hałasuje i śmierdzi, a jeśli czegoś nie cierpię bardziej od hałasu i smrodu, to chyba tylko pis-u (ups, czy to się kwalifikuje jako mowa nienawiści? w razie czego*, proszę o paczki ze zdrową żywnością** i norweskimi kryminałami). jedyny minus akłaferii polega na tym, że za rok nasze chłopaki będą już chyba na nie za starzy...

podczas gdy Miasto hałasuje i śmierdzi, do nas na prowincję zawitały dwa łabądki. rozkokosiły się w takiej wieeelkiej kałuży na środku pola między Von Hrabiowitzami a sąsiednim prężnym ośrodkiem rehabilitacyjno-lakierniczym*** i pozują do zdjęć. bo wszyscy kierowcy stają i cykają, wiem po sobie. ale innych też przyłapałam.


* może warto przemyśleć taki turnus wypoczynkowy na koszt państwa? wreszcie bym nic nie robiła przez dłuższy czas i pewnie lepiej by mi to zrobiło moim obolałym łapkom niż te prądy i magnesy, które ewidentnie przynoszą efekty odwrotne do oczekiwanych :(

** bilans ostatnich miesięcy przekonał mnie dobitnie, że zdrowe odżywianie kosztuje mnóstwo czasu, energii i pieniędzy. czas mi pochłania wymyślanie, co ugotować. energię to gotowanie, a pieniądze to wiadomo - bo oczywiście jak zaczęliśmy jeść głównie warzywa, to nastała wegeflacja i cukinie po 28 zł za kilo (poczekam, aż mi własne urosną, sękju). ale gdyby jednak przyszło co do czego z tymi paczkami, to ja mogę szczegółowo pisać, co mi do nich pakować, więc PT Nadawca nie będzie musiał sam wymyślać. zawsze to jakieś ułatwienie. na początek poproszę dużo ciemnego kakaa, którym zgodnie z najnowszymi zaleceniami A. zastąpiłam wyeliminowane z menu kawy i herbaty. żeby to kakao miało superlecznicze moce, trzeba je pić bez cukru i na samej wodzie. początkowo trochę syf, ale jak się człowiek przyzwyczai – a człowiek jest się w stanie przyzwyczaić do takich rzeczy, że sam się dziwi – to o niebo lepsze niż normalna kawa z mlekiem sojowym. a'propos: mamy do oddania dwa kilo soi nabytej przez A. w celu produkowania różnych artykułów spożywczych. po pierwszych ambitnych próbach zgodnie uznaliśmy, że do artykułów sojowych to się u nas w domu żaden człowiek nie chce przyzwyczaić, a ptaki tego nie tykają, więc to dwa kilo, co nam zostało, tylko zabiera miejsce w spiżarni. (bo przecież nie będziemy jedzenia wyrzucać! nawet jeśli to soja).


*** a taka smutna wieś, do której warto jechać tylko do lakiernika, bo rehabilitacja i tak nic nie daje :(




9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

To drugi komentarz, bo pierwszy mi wcięło. Cyzelowałam do ostatniej literki i ku... Z konieczności skracam, proszę nie odebrać jako oschłość.
1. Super, jak trzeba wozić to basen może być atrakcją.
2. Jak masz możliwość skorzystaj, może przy okazji dowiesz się od ludzi co w dłuższej skali dały im diety/zabiegi itp.
3. Zdroworozsądkowo. Wiele diet wyklucza pewne rzeczy całkowicie, ale każdy jest inny. I może potrzebować czasem czegoś niezgodnego z dietą. Literatury pewnie masz, mogę wesprzeć swoją. Tylko te 2 dni w tygodniu odwożenia to za dużo - żartuję. Z tym kakao też uważaj.

Pisząc elaborat w wersji 1 napisałam, że znam Twój adres mailowy, bo pisałam. Mail z 17/02 z dziwnym tytułem to ja.

wersja druga poprawiona pisze...

a skracaj, dobry człowieku, ile dusza zapragnie :)

1. z pewnością basen jest dla Juniora atrakcją, ale chyba nie tylko ze względu na dowożenie. w końcu od pierwszych miesięcy życia uwielbiał różne nawet najprostsze rozrywki, na przykład owijanie pluszaków sznurkiem i wrzucanie patyków do rzeki :)

2. w ośrodku rehabilitacyjnym nie mogę z ludźmi rozmawiać, bo to sami lokalsi i oni się tak głośno cieszą, co sobie teraz - dzięki najlepszemu rządowi świata - wycinają z ogródków, a ja przecież mijam te ich ogródki i widzę efekty, więc muszę się koncentrować na tym, żeby kulturalnie przemilczeć swoje poglądy :(

3. no właśnie zdrowy rozsądek mnie zmusza, żeby się nie ograniczać do jednej "jedynie słusznej" diety, toteż ciągle szukam i wypróbowuję różne rzeczy. całkowicie zrezygnowałam jedynie z mleka krowiego i jego przetworów. ogólnie czuję się bardzo, bardzo dobrze - pierwszy raz odkąd pamiętam nie zaliczyłam sezonowego doła. tylko te ręce raz do przodu, dwa do tyłu :(

4. bardzo mi miło, że masz mój adres, ale nie dostałam w lutym żadnego maila z dziwnym tytułem. chyba że NX01P...., ale to było o przesunięciu terminu dostawy ze sklepu z AGD - noooo, szacunek, dałam się podejść :D serio jesteś panem Piotrem z obsługi klienta? :D :D :D

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Unknown pisze...

Miałam na myśli, że jak jeszcze w takim wieku, że trzeba dowozić, chyba że to kwestia odległości/braku dojazdu.Jak ostatni burak nie podpisałam posta, chyba z tej złości, że mi wcięło poprzedni, nie zauważyłam, przepraszam. To ja wy/raz. Co do maila, to właśnie dziś przeprowadziłam komputerowe dochodzenie. Mój małżonek, żeby uruchomić MÓJ telefon założył mi konto na google, zapisał w komputerze hasło i chyba się nie wylogował. Może coś sprawdzał na bloggerze, bo u góry strony miałam u ciebie adres mailowy na którym pytałam o ilość słomy na grządkę. Ale dzięki temu mam konto na google, chyba, że zapomnę jakie, bo korzystam z wp. Jeśli literaturowo chciałabyś być wsparta, to mogę przesłać spis posiadanych, choć niektóre wydają mi się mało wiarygodne. Mam też kilka elektronicznych. Naprawdę serdecznie pozdrawiam. Nie pan Piotr

wersja druga poprawiona pisze...

hej Wy/raz, to nieźle namotałaś :)
dowozy wynikają głównie z tego, że mieszkamy na wsi i dziecka nasze za małe, żeby samodzielnie odbywać podróż do akłaparku w Mieście :)

z tym mailem to w końcu jak? sama do siebie wysłałaś? bo ja nie dostałam, słowo pionierki :)

z literaturą się chętnie zapoznam - najchętniej tą elektroniczną, bo chyba najłatwiej będzie :) się musimy jakoś zgadać z wymianą maili, żeby tu nimi nie szastać po internetach :)

Unknown pisze...

Wysłałam z pytaniem o grządki, mam w wysłanych. Tylko ten adres mailowy jakby zapisał mi się na górnym pasku i myślałam, że to Twój mail. Ale jak zrobiłam wyloguj, bo nawet nie wiedziałam, że byłam zalogowana, to zniknął. Przeszukam zasoby i na początku tygodnia wyślę. Adres jak nagłówek na wp.

Unknown pisze...

Jakbyś tego maila puściła wiedziałabym gdzie wysłać. Czy English cię interesuje? Bo też mam, ale po polsku jakoś łatwiej.

wersja druga poprawiona pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.