piątek, 25 listopada 2016

no to się doczekałaś


tak A. podsumował moją relację z przebiegu wczorajszego obiadu, podczas którego Junior zjadł swoje pierwsze danie, swoje drugie danie i połowę mojego drugiego dania (bo mnie myślenie zabiera apetyt i zostawiłam sobie drugą połowę na jutro, czyli na dziś). co prawda bez surówki z czerwonej kapusty, ale nie będę się czepiać. widok mojego dziecka, które je z apetytem, jest czymś, na co czekałam tyle smutnych, długich lat, że naprawdę nie będę się czepiać )


2 komentarze:

Dżoana pisze...

O mamo! Rewelacja. Czy to juz oznaki nastoletniego apetytu?

wersja druga poprawiona pisze...

tak uwierzyłam w chwili optymizmu, ale okazało się, że to tylko napadowy apetyty poprzedzający walkę z infekcją wirusową :(

na nastoletni apetyty przyjdzie pewnie jeszcze trochę poczekać:)