poniedziałek, 22 grudnia 2014

miałam sen


śniło mi się, że kupiwszy bilet na koncert Mistrza, wygrałam spacer z nim po Poznaniu. no i szliśmy sobie na kawę w tym Poznaniu i tak mówię do niego, że normalnie super, że tak sobie idę ramię w ramię z geniuszem muzyki, a on na to że bez przesady, zaraz tam geniusz i że chętnie posłuży mi ramieniem. i tak szliśmy pod rękę. aż doszliśmy do jakiegoś ładnego obiektu handlowego z klinkieru i szkła i weszliśmy na ruchome schody , które nas wziuuu powiozły w górę do kawiarni. i sobie przy kawie rozmawialiśmy, Mistrz opowiadał, jak rano odwozi synów do przedszkola, a potem idzie do studia komponować. ja, że mój syn jest starszy i już do szkoły chodzi. i tak dalej, o życiu. no super nam się gadało. to musiał być dobry sen. wręcz proroczy.

nic dziwnego, że kiedy się obudziłam, to czekała na mnie super wiadomość na poczcie ;)


pytała mnie ostatnio siostra-dyrektor, co bym jej radziła powiedzieć na  prelekcji o osiąganiu celów. parafrazując klasyka, doradzałabym: "scream, that you want it. act like you mean it". jest wówczas spore prawdopodobieństwo, że wszechświat się odpowiednio skręci, zawinie, odkształci i wypluje przyszłość pod człowiekowe dyktando. chce mi się śmiać z pełnej niedowierzania radości. dzwońcie dzwonki! :)








Brak komentarzy: