czwartek, 29 września 2016

cudo nad cudami


zainwestowałam 99 złotych w swój dobrostan. inwestycja jest fioletowo-szara (nie, że tak sobie specjalnie wybrałam, po prostu był tylko jeden zestaw kolorystyczny, ale za to ładny) i po kilkunastu minutach od założenia spowodowała, że staw, który mnie bolał od długich miesięcy, niemalże boleć przestał. boję się to cudo zdjąć, chociaż dobrze by było je teraz przełożyć na drugą rękę, gdzie przecież też zahodowałam książkowy przykład... łokcia tenisisty.

nie oznacza to, że się wywinę od spotkania z reumatologiem, a może i neurologiem, bo brzytwa ockhama to cudna rzecz, ale mam takie barwne spektrum objawów, że jednym łokciem, ani nawet dwoma się go nie załatwi. jednak postanowiłam szukać jasnych stron, a ulga w bólu to jest bardzo jasna strona.

co do Apaczów - przyjechał pan bardzo aliganckim mercedesem, powiedział, że dom ładny i "ma o czym myśleć" i pojechał. zdaniem łysiejącego pośrednika z brzuszkiem pan zamiaruje wrócić z żoną, ale myślę sobie, że 1) może żona ma akurat inną koncepcję ładności i już po zdjęciach wie, że jej się u nas nie podoba, bo woli kurne chaty z kolumnami w porządku doryckim albo 2) sprawdzi się moja najnowsza teoria, że im bardziej wypaśna fura, tym mniejszy budżet na nieruchomości, a niestety mercedesa pan miał tak z pierwszej piątki furek, jakieśmy tu gościli.

więc ten: afirmuję, ale daleko mi do szalonego optymizmu.

p.s. najkrótszy możliwy dowcip o premierce z polipami i broszką? leci tak: premier powiedziała "postanowiłam".


Brak komentarzy: