poniedziałek, 26 września 2016

geshuzbak


czyli zgadnij, drogi pamiętniczku, kogo mamy znowu na  tapecie. no? no? no, Apaczy, rzecz jasna. chociaż akurat takich, co zamiast chodzić a paczeć, podobno chcą kupić. od tygodnia ich trzymamy w blokach startowych, bo nie mamy czasu ich godnie podjąć, ale nie marnowali tego czasu: obejrzeli sobie mapy, w weekend byli w Von Hrabiowitzach na wycieczce rowerowej i przeszpiegach. obejrzeli sobie wszystko i zdradzili panu pośrednikowi zachwyt lokalizacją oraz żywe zainteresowanie.

zachwyt lokalizacją Von Hrabiowitz jest zjawiskiem tak (niezasłużenie!) rzadkim w populacji Apaczy, że na pohybel bólom reumatycznym, cieśni nadgarstka i łokciowi tenisisty (diagnoses vary), dokonaliśmy wczoraj podszytego niewiarą i nadzieją zrywu i ogarnęliśmy dom. w końcu wreszcie ma przyjechać ktoś, komu nie podobają się stylizowane na dworki nerona (czyli połączenie polski sarmackiej z upadkiem rzymu) rezydencje dostępne w okolicznych modnych miejscowościach na literę S oraz panujący w tych modnych miejscowościach na literę S ścisk i hałas. w dodatku ten ktoś zdaniem pana pośrednika ma kasiutkę, a nie tylko same wymagania i aspiracje. także ten, uprasza się o modlitwę, afirmacje, medytacje oraz/lub fizykę kwantową – czy w co tam kto wierzy – w naszej intencji.



Brak komentarzy: