niedziela, 13 grudnia 2015

pływalność ciał a sortowanie społeczeństwa


jak stwierdziliśmy z Juniorem zgodnie, ostatnie zajęcia na polibudzie "można było sobie odpuścić". wykład poprowadził gościnnie pan major specjalizujący się w fizyce nurkowania. chyba mu na zaproszeniu zapomnieli napisać, że targetem wykładu będzie przyszłość narodu w wieku od lat 6 do 9, więc zaczął hucznie slajdem z definicją ciśnienia i stosownym wzorem P= F/S... i poszło. parę razy się próbował zmitygować, ale fajne doświadczenia przeprowadzane w pośpiechu na bocznej scenie zostały przyćmione przez rzucane w salę pytania typu: no? no, jaką pływalność ma to jajko? no? no, negatywną! plus mądre uwagi na temat prawa pascala i tym podobnych. ja sporo wyniosłam z tego wykładu, bo kocham fizykę jak syrena... mhm coś suchego - miłością, która nie oczekuje zrozumienia i wzajemności. dzieci chyba były mniej zachwycone. moje dziecko na pewno.

to w piątek. sobota była trzecią z kolei sobotą z apaczami. już mi się szczerze nie chce gadać z tymi ludźmi. organizm odmawia współpracy. wczoraj z rana wręcz demonstracyjnie chrupnął mi kręgosłupem w odcinku piersiowym i stwierdził: nie wstanę, tak będę leżeć!  oczywiście to był tylko taki foch: wstał, ubrał się i rozmawiał z apaczami, ale co sobie pomyślał, to jego. wolałby dla przykładu pomaszerować w obronie demokracji. nie żeby zakładał, ze to coś da. dla prezesa – który go z inteligencji przemianował w wykształciucha, a ze specjalisty wykonującego wolny zawód w łże-elitę na umowie śmieciowej – i tak pozostanie organizm najgorszym sortem z genem zdrady, a mając zupełnie niepolskie nazwisko może się jeszcze spodziewać uznania na zakamuflowaną opcję niemiecką i niech się cieszy, że mu żadnej bruzdy do tej pory nie zdiagnozowano. więc dla takiego prezesa demonstracje choćby i milionów podobnych organizmów nie będą żadnym argumentem, żeby zrezygnować z prezesowego planu naprawy wszystkiego, co nie pasuje do prezesowej wizji państwa. wolne żarty.

czy tylko ja mam wrażenie, że prezes postrzega państwo tak, jak panie z dziekanatu uczelnię? wszystko by hulało, gdyby nie ci przeklęci studenci. prezes ma to samo z obywatelami. wszystko psują i utrudniają. ciągle im się nie podoba i uważają, że sami wiedzą lepiej, czego chcą i potrzebują. już by prezes dawno zrobił z tego państwa cacko, gdyby nie to cholerne społeczeństwo...







Brak komentarzy: