piątek, 1 stycznia 2016

podsumowanie


...chciałabym, ale nie da rady, dwa tysiące piętnasty tak mi mignął przed oczami, że w charakterze wspomnień mam rozmazany obrazek. tylko w stopklatce da się z niego odcyfrować to i owo.

był to na przykład rok najbardziej nietrafionego prezentu gwiazdkowego. dostaliśmy (a właściwie to ja dostałam) od rodziny drylownicę do wiśni (z funkcją dziadka do orzechów). ktoś mógłby pomyśleć, że żyjąc na tym łez padole prawie 40 lat, zdążyłabym sobie nabyć taki fikuśny gadżet, gdybym kiedykolwiek odczuwała cień potrzeby, aby go użyć. nie pomyślał. prezentodawcy musieli dojść do innego wniosku - może zakładają, że tego lata zacznę nagle drylować na potęgę? nie zacznę. drylowanie wiśni stoi bardzo wysoko w moim rankingu najbardziej bezsensownych czynności, na które naprawdę nie warto marnować życia. zaraz za czyszczeniem grzybów i nawet trochę wyżej niż gry komputerowe oraz siedzenie na fejsie.

cd być może n


Brak komentarzy: