poniedziałek, 4 lipca 2016

to się nie może udać, to się skończy źle


[nadrabiam zaległości - część pierwsza]

zacznę od tego, że z okazji sezonu urlopowego mam serdeczne życzenia. tym ..onym wujom, którzy wyrzucają psy z samochodów w okolicy pięknych dolnośląskich wiosek, bo przecież nie będą bulić za hotel dla zwierzaków, oddać do schroniska pewnie wstyd, a wieśniakom jeden kundel bury więcej w obejściu przecież nie zrobi różnicy, no więc tym ...onym wujom chciałam serdecznie życzyć raka wszystkiego oraz otwartego złamania kości podstawy czaszki. niczego więcej nie jesteście warci, przynosicie ujmę swojemu gatunkowi i mnie osobiście jest wstyd, że te psy widzą we mnie człowieka takiego jak wy.



ponadto jakiś czas temu,w pierwszy prawdziwy dzień wakacji - czyli w poniedziałek - byliśmy ze synem na zakupach. przede wszystkim kupiliśmy... tornister i piórnik na nowy rok szkolny. następnego dnia Junior stwierdził, że ten weekend jest za długi i on to by już poszedł do szkoły. nie, nie utrzymywaliśmy go w nieświadomości co do trwającej kanikuły. i nie, nie siedział sam w domu znudzony - większość ostatniego tygodnia czerwca jeździli z chłopakami na rowerach, ganiali się po podwórkach i ogródkach lub moczyli w basenie. mimo to poszedłby do szkoły i co mu kto zrobi? tu nie musi być sensownego uzasadnienia. chyba że "chciałby, bo nie może".


ponadto weszliśmy - właściwie to ja weszłam i wciągnęłam chłopaków za sobą - na ścieżkę wojenną z sąsiadami ze wschodu. dzieli nas od nich szerokość drogi, za którą to drogą sąsiedzi mają wąską działeczkę warzywną. sąsiedzi owi mieszkają na drugim końcu von Hrabiowitz, a tu tylko uprawiają uprawy. niestety, pomimo licznych, częstych i obfitych oprysków chemicznych "na wszystko" sąsiadowe warzywa podobno smakują okolicznym sarnom, co sąsiadów źle nastraja, w związku z czym postanowili sarny odstraszać. co roku mają wielce kontrowersyjne estetycznie pomysły na to odstraszanie, ale w tym roku to już naprawdę przesadzili, więc poszłam grzecznie spytać, czy nie mogliby zmienić techniki, bo z moich okien sytuacja wygląda tak, jak by rozsypali po okolicy przygarść odpadów. usłyszałam, że są "na prawie" oraz "u siebie", a mnie to się w oknach drzewa odbijają i zmyślam. ciąg dalszy nastąpi, a na razie ilustracja poglądowa:

pokazuję i objaśniam: od "dłuższego narożnika" - że się tak posłużę futbolową metaforą - mamy kolejno sweterek męski model zmęczony turek pure poliester, worek na odpady niesegregowane w kolorze bladego błękitu, worek na odpady niesegregowane w kolorze intensywnego błękitu oraz żaluzję okienną metalową białą. wszystko oprócz sweterka generuje efekty dźwiękowe, nie do pomylenia z szemrzącym strumykiem, gdyby ktoś miał wątpliwości.

2 komentarze:

Dżoana pisze...

No to moze im tym sasiadom zagrozic skarga do gminy? W koncu jak te watpliwej urody odstraszacze generuja dzwieki, to pewnie przekraczaja dozwolone decybele. A ta zaluzja to pod bhp zachacza, bo jak sie urwie i uszkodzi kogos?

wersja druga poprawiona pisze...

ale wiesz, jakie dźwięki generuje folia na wietrze? taki wkurwiający szmerek (sorki, że się wyrażam, ale on takie właśnie jest, ten szmerek). żaluzja podobnie i jak ostatnio mieliśmy wichurę zwalającą drzewa, to tylko połamała stojaczki pod straszaki, ale nigdzie ich nie odwiała niestety, a już się cieszyłam, że pewnie je poniosło w zboże... nasza ochrona środowiska w gminie to jest taka ruchliwa, że trzeba było kilku miesięcy kampanii, żeby ogrodzili wielkie nielegalne wysypisko śmieci - rozumiesz? wielkie. nielegalne. wysypisko. sąsiedzi musieliby się niestety dużo bardziej postarać, żebym wymusiła jakąś reakcję. takoż z policją. na razie kupiłam dwie rolki taśmy ostrzegawczej - takiej w kolorowe paski - z intencją, że sąsiadom wręczę, jak ich spotkam, i zaproponuję, że pomożemy im się ładnie nią opasać. niestety, ostatnio jakoś mnie unikają. może dlatego, że na ich widok kilka razy zakrzyknęłam gromko: dzień dobry! przyszli państwo może śmieci posprzątać?! rozumiesz - wstyd jako narzędzie negocjacyjne ;)