osobiście uważam, że podstawą udanego związku jest
- a nie uwierzysz, wczoraj widziałam zabitą wiewiórkę!
- gdzie!?
- nooo, na jezdni. pod samochód chyba wpadła. swoją drogą, co ta wie...
- ale gdzie?!
- w Świerkowie, a to ważne?
- i czemu jej nie zabrałaś?
- bo nie żyła. po co ją miałam zabierać? pogrzeb jej zrobić?
- ogon! mogłaś zabrać sam ogon.
- na litość, po co mi ogon martwej wiewiórki? i jak go niby miałam zabrać? zębami odgryźć? wyobrażasz sobie, jak stoję na środku skrzyżowania w Świerkowie i bezczeszczę zwłoki wiewiórki?
- z wiewiórek i borsuków robi się najlepsze pędzle. musisz wozić w bagażniku szpadel i następnym razem po prostu odrąbiesz sam ogon i do bagażnika.
- a w życiu!
koniec końców pojechaliśmy do Świerkowa zobaczyć, czy nie znajdziemy gdzieś na poboczu dobrze zachowanego ogona zabitej wiewiórki, ale chyba jakiś padlinożerca był szybszy. zadeklarowałam też, że jak następnym razem wypatrzę zabitą wiewiórkę albo borsuka, to
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz